Napisała do mnie Dorota ( Mieszka na opuszczonych działkach, na końcu podam linki do poprzednich wpisów o Dorocie )
- Mam takie miejsce gdzie chodzę z kózkami i jest tam bardzo dużo małych drzewek do przesadzenia - Tak bardzo bym chciała poszukać Wolontariuszy aby każdy z nich posadził przynajmniej jedno drzewko !!! A tyle jest pustych miejsc gdzie mogłyby nam tlen produkować... ( jak chcecie przyjść po drzewka mam tel do Doroty )
Dorota szuka kogoś kto mógłby zamieszkać z nią lub obok w wybudowanej altanie - jeśli znacie kogoś bezdomnego lub niemającego gdzie mieszkać - piszcie - dam tel do Doroty
Drzewo było fantastyczne, unikalne, nie znam takiego drugiego - 6 pni z jednego korzenia, gigantyczne, cieszyło me oko każdego dnia, przeżyło pobliską budowę a potem nagle ścięte. Niemoc wobec takich przejawów barbarzyństwa jest porażająca...
Właściwie nie ma co już wycinać w okolicy - teraz czas na Łazienki. Rano widok właściwie codzienny, kolejna egzekucja drzewnego giganta, tym razem zabite zostało absolutnie największe i najbardziej rozłożyste drzewo na Mokotowie a może i w Warszawie, piękne było ...
Odnalazła się na blogu i napisała do mnie jedna z pasażerek kabrioleta - zapytałem co ich łączy?
- Nasza czwórka w samochodzie to tylko niewielka część naszej paczki Właściwie trudno powiedzieć skąd się znamy - jedni z liceum, inni ze studiów, jeszcze inni z miasta rodzinnego. Połączyło nas podobne podejście do życia, na luzie, bez spiny. Lubimy razem spędzać czas podróżując, gramy w planszówki, robimy pikniki (jak wtedy, gdy nas spotkałeś) albo oglądamy razem filmy. Ale to co nas mocno łączy od jakiegoś czasu, to bieganie. I nie jest tak, że każdy z nas biega, ale wszyscy tym żyjemy, bo cała reszta mocno kibicuje i jest zawsze na mecie. Założyliśmy nawet amatorski klub sportowy - cc running team, zapraszam Cię na nasz profil https://www.facebook.com/CCRunningTeam/
- Miesięcznica? Chociaż miesięcznica się teraz jednoznacznie kojarzy
- ( śmiech ) - Tak, trzecia :)
--------------------------------------------
Witam Panie Piotrze!
Mieliśmy dzisiaj okazję porozmawiać, wprawdzie przez krótką chwilę i niewiele słów zamieniliśmy, jednak chciałabym Panu bardzo podziękować za tak miły akcent w ciągu dnia pełnego zabiegania i warszawskiego huku! Chcę również pogratulować Panu wspaniałego pomysłu, wywołał Pan pewnie niejeden uśmiech na buzi! :-) Zainteresowana Pańską osobą, bo przecież nie jest to raczej rzeczą powszechnie spotykaną, gdy życzliwa osoba na ulicy podchodzi sama z siebie z chęcią nawiązania jakiegokolwiek kontaktu, postanowiłam przejrzeć Pańskiego bloga oraz facebooka (gdzie również początkowo napisałam ) i szczerze zafascynował mnie bardzo projekt, którego Pan się podjął. Sama jestem zwolenniczką osób, które są w stanie w dzisiejszych czasach kroczyć przed siebie z uśmiechem i emanować pozytywną energią, bardzo mnie to wzrusza. Niech Pan realizuje swoje plany ze śmiałością i odnosi sukcesy! Życzę dużo szczęścia i powodzenia, pozdrawiam! Pańska nowa zwolenniczka i fanka, Basia wraz z chłopakiem :-)
- Bardzo mi miło - napisz coś o Was - mieliście 3 miesięcznice tak? :)
Jasne! :-)
Nasza historia jest całkiem ciekawa. Tomek od zawsze przykuwał moją uwagę, od pierwszego momentu, w którym go zobaczyłam, czyli gdy weszłam do nowej szkoły, liceum. Ja byłam w pierwszej klasie, on w 3. Nigdy nie zauważyłam jednak żeby odwzajemniał moje zainteresowanie, zawsze byl wpatrzony w zeszyt, a w uszach miał słuchawki. Jakiś czas później tak się zdarzyło, że skontaktowalismy się przez media, a on przy okazji zaprosił mnie na imprezę, gdzie pierwszy raz rozmawialiśmy- o wszystkim, kilka dobrych godzin, jakbyśmy znali się od lat! Po imprezie Tomek zwyczajnie przestał się do mnie odzywać. Skończył nasze liceum, a ja wciąż nie wiedziałam o co chodzi. Zajęłam się jednak swoim życiem, chociaż czasem próbowałam napisać do niego, by wyjaśnić zaistniałą sytuację. Tak wyszło, ze minął rok, a my spotkaliśmy się niechący, nawet nie wypowiadając słowa w swoją stronę- obcy. Tego dnia dostałam impulsu, który powiedział mi, o nie Basia, trzeba to naprawić, tak być nie może. No i napisałam z propozycją spotkania. Tomek początkowo ironicznie i negatywnie nastawiony, w końcu zgodził się ze mną spotkać. Poszliśmy na kawę, gdzie byliśmy na naszym pierwszym spotkaniu rok wcześniej. Dowiedziałam się, że Tomkowi została przekazana fałszywa plotka, która okropnie mijała się z prawdą, jednak przez to, że znaliśmy się tak krótko, on posłuchał się jej. Podobnie jak rok temu, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, było nawet lepiej, trochę dojrzeliśmy. Na kolejnym spotkaniu wyznał mi, ze od początku jak tylko mnie zobaczył mu się podobałam- taki ambaras, patrzył, gdy nie patrzyłam! :-) I od tamtego momentu zdecydowaliśmy się poznawać się razem bardziej i bardziej. A kiedy Pana spotkaliśmy (30.03) minął dokładnie 3 miesiąc tego poznawania! Właśnie zmierzaliśmy w miejsce, w którym o tym zdecydowaliśmy. Morał z tego taki, że kobiece przeczucia nigdy mylne być nie mogą!
5 lat temu też było zimno - ale ładniej - nad Biebrzą o świcie na zamarzniętej rzece urosła niesamowita szadź - było z minus 15, całą noc lodowaty wicher sypiąc drobinami śniegu wyżarł dziury w lodzie i na tym lodzie jakby przysiadły stada lodowych motyli o skrzydłach z lodowego kryształu. Sfotografowałem to zadziwiające zjawisko oniemiały jego pięknem - chwilę później wiosenne słońce roztopiło wszystko... Najlepszego na Święta :)
Kiedy spotkaliśmy się rano w metrze, opowiadałeś o mężczźnie, który pokazywał ci zdjęcia ze swojej zimowej kąpieli w Warszawie.
To przypomniało mi moją pierwszą przygodę z banią, która miała miejsce niedawno, bo w lutym.
Historia jest taka: moja mama jest Rosjanką a tata Polakiem. Kiedy temat mojego pochodzenia wychodzi po raz pierwszy przy nowo poznanych osobach, to zazwyczaj pada jedno z pytań: czy jechałam kiedyś Koleją Transsyberysjką lub czy zażywałam kiedyś uroków prawdziwej rosyjskiej bani.
I o ile do tej pory moja odpowiedź była przecząca w obu przypadkach, to w lutym, przy okazji odwiedzania znajomych na Suwalszczyźnie, udało mi się wreszcie "skorzystać" z bani. Takiej prawdziwej - nad jeziorem i zimą.
Wrażenia są naprawdę niesamowite i każdemu polecam sobie taką banię kiedyś zorganizować.
Wyboraźcie sobie tylko - zima, noc, mróz a grupa ludzi w strojach kąpielowych (lub bez) wybiega z małego drewnianego domku z krzykiem i parując w świetle księżyca biegnie na pomost na cichym jeziorze i wskakuje do wody (uwaga! wcześniej trzeba rozbić łopatą lód! nie próbujcie rozbijać go własnym ciałem ;-))
Wersja dla mniejszych hardkorów (dla mnie) - wejść do jeziora po kostki - też jest w pełni satysfakcjonująca.
Teraz pora zaplanować podróż Koleją Transsyberyjską ;-)
Przesyłam kawałek, który akurat słuchałam, bo teledysk był kręcony w okolicach bani i jeziora o którym opowiadałam.
Gdybyś kiedyś zawędrował na suwalszczyznę to poszukaj miejscowości Krasnogruda. Jest tam szkoła, w której obecnie są pokoje gościnne i bania z zejściem do jeziora. Przesyłam zdjęcie pomostu z lutego na zachętę. Trzymaj się ciepło :-)
Pozdrawiam,
Kasia
--------------------------------------------
Kasia: Spotkanie z Piotrem z #Nieznajomi to jedna z tych sytuacji gdy znów sobie uświadamiam że w tłumie ludzi człowiek nadal może być sam. Rozumiem skąd się bierze u mnie strategia „nie rozglądam się, nie zagaduje” ale jeśli się poza nią nigdy nie wychodzi, to można dużo stracić. Dzięki Piotr za przypomnienie.
Telefon z prośbą o wywiad zastał mnie w piwnicy - dobre miejsce, cisza, spokój - tym razem zadzwoniła Helena - miła reporterka z Wirtualnej Polski - rozmawialiśmy ponad godzinę, tematem przewodnim były kobiety oraz ... poziom zasobów ropy naftowej :)
Niehandlowa niedziela - Wszyscy na spacerze - Łazienki Królewskie pękają w szwach, bulwary nadwiślańskie pełne, ogrody biblioteki BUW - full ludzi, Park Skaryszewski - przejść się da tylko mega błotnistymi alejkami - te miejsca mijam, nigdy nie widziałem tylu spacerujących ludzi. Jestem u znajomych, Monika odbiera telefon, ze śmiechem relacjonuje rozmowę:
- Zadzwoniła sąsiadka, robi ciasto i okazało się iż ma za mało jajek - dziś nie kupi, chciała pożyczyć, niestety wszystkie wbiłam do mielonych...
- Więc zbierasz ciekawe historie? Opowiem ci coś ciekawego. Wczoraj pobiłem swój rekord temperatury przy której kąpałem się w przeręblu - 12 stopni celsjusza.
7 km biegu, potem na 5 min do wody, poprosiłem jakiegos pana co przechodził z psem zeby zrobił mi pare fotek, wyszedłem, ubrałem się i pobiegłem z powrotem do domu...
- Jakie to jest uczucie?
- Jak jestes dobrze rozgrzany i wchodzisz do wody na początku jest kilka sekund szoku, potem zaczyna sie proces mrowenia ciała a potem przestajesz je czuć. Nie czuje ciała, widze zeruszam reką, ale jej nie czuje, nie mam czucia np w opuszkach.
Potem gdy się wycieram nie czuje jakbym wycierał swoje ciało ale jakąś obcą materie. W czasie biegu powrotnego czucie wraca, wczoraj opuszki zacząłem czuc dopiero po powrocie do domu i wzięciu prysznica
- Czemu?
- Przygotowuje sie do wejscia na Mont Blanc w maju wiec mysle ze mrozoodpornosc mi sie przyda :)
- Najszczęśliwsze chwile życia? - Rzucam - Hm, zaskakujesz mnie, to trudne pytanie, nie na taka szybka odpowiedź. Mógłbym powiedzieć że moment gdy założylem konto na Facebooku ale ty nie takiej odpowiedzi oczekujesz, ty chcesz wiedzieć naprawdę...
Chodzisz tak i po prostu pytasz ludzi ? - Tak i jeszcze robię im zdjęcia. - Hm, zadziwiające. Trudne pytanie, mógłbym powiedzieć że nie było takich chwil... - Częsta odpowiedź. - Ale to też nie prawda bo było wiele szczęśliwych chwil, momentów z dziećmi. Powiem tak: jestem szczęśliwy gdy jest słoneczny dzień, jestem w górach na dobrze przygotowanym stoku i zaraz będę zjeżdżał...
- Ja tez tak mam gdy wchodzę do zimowego lasu :) - Tak gdy wchodzę do zimowego lasu na Mazurach :))
Ile Wymiarów ma Wszechświat? - wykład Kawiarni Naukowej w Pałacu Staszica prof. Piotr Sułkowski - skuszony chęcią zdobycia dodatkowej wiedzy byłem na wykładzie, odpowiadając krótko na zadane w tytule pytanie - obecnie wydaje się iż ma 10 wymiarów.
- Mogę wam zrobić zdjęcie?
- Pewnie, znamy stronę i lubimy :)
- Miło mi, trza było zaczepić:)
- Nie chcieliśmy tak napadać
- E tam niektórzy napadają :) Dlaczego byliście na wykładzie?
- Monika - Ja dałam cynk , studiuję fizykę, pisze prace, ogólnie - śledzę fikcje w fizyce i fizykę w fikcji
Fantastyczny wrześniowy dzień, ciepło, słońce , niespieszne rozmowy , czas na żarty i zabawne zdjęcia . Opowiedziałeś mi jak nikt przygody Piotra Eremity, pozowałeś w dziupli, przewiozłeś córkę i mało co nie wysłałeś w kosmos pudełka pączków potykając się o krzesło. Ciężko uwierzyć że nie odwiedzisz mnie w już więcej w foto zakładzie ani nie opowiesz o tajemnicach ulicy Tarczyńskiej. Twe zdjęcie cały czas wisi u nas na honorowym miejscu ...
Naprawdę mi Ciebie będzie brakować, Twych żartów, opowieści no i nie zdążyłem Ci zrobić foty do reko legitymacji jak planowaliśmy...
Magdalena WalczakCudowne wspomnienie. Zawsze uśmiechnięty i oddany pasji. Szalony i wesoły. Kochał pączki i nie tylko. Łasuch był i tyle. Bardzo będzie brakowało jego opowieści i anegdot. Żałuję że nie nagrywałam. Kochany był.
- Nie bardzo ale też w miejsce związane ze słuchawkami ...
.................
Cześć. Tu SiN. Pochodzę z pierwszej stolicy Polski a niedawno przeprowadziłem się do Warszawy. Od dziecka kochałem muzykę, podobno śpiewałem pięknie, talent ten niestety nie został mi po mutacji. Talent do rapowania odkrył mój brat. Gdy miałem 12 lat napisałem z jego pomocą swój pierwszy tekst. Od tego czasu marzę o karierze rapera. W wieku 19 lat Marzenie spełniło się i nagrałem swój pierwszy amatorski numer. Po tym nawiązałem kontakt z lokalnym studiem. Pół roku później rozpocząłem współpracę z rozpoczynającym działalność, trójmiejskim label'em Street Homies Crew, czego dowodem jest utwór pod linkiem https://youtu.be/29LwWJGGzKI W walentynki planuje wydać, pod ich szyldem, kolejny numer.
Chce iść nadal do przodu, pasja aktualnie nakręca mnie do działania, dlatego też będę dalej rozwijać się w tym kierunku.
Miłego słuchania
- Jak poszła rozmowa?
- Ta z której jechałem autobusem była świetna, natomiast ta na którą jechałem, tragicznie. Atmosfera tam była niezwykle przygnębiająca.
Zimno, minus, kurtki, polary i czapki. Na ulicy ktoś mi nie pasuje - krótka koszulka, krótkie spodenki, sandałki. Podróżnik w czasie który pomylił się i zamiast w lato wskoczył w środek zimy? Mag któremu źle poszła teleportacja i wylądował tutaj zamiast na Hawajach? To najbardziej oczywiste pomysły, więcej nie mam - idę zapytać. Podchodzę - nie trzęsie się, stoi spokojnie - dotykam ręki - skóra chłodna, ale nie zimna czy lodowata - gdyby był tu w wyniku błędnej teleportacji lub podróży w czasie zamarzałby.
- Nie zimno? - Pytam
- Nie
- Przez ciekawość czym się Pan zajmuje?
- Jestem muzykiem, sportowcem, medykiem
- Nie znam lepszego stroiciela - wtrąca Pani obok
- Stroiciela?
-No tak, stroiciela fortepianów , organów, pianin
Przyjazd autobusu przerywa tą oniryczną konwersację, w necie znalazłem zdjęcie jak Aleksander leży na śniegu - chyba jest mega odporny na zimno - Możliwości ludzkiego organizmu są naprawdę zaskakujące ...
- Mój Ojciec był szewcem. Ja byłem szewcem. W tym miejscu. Od 35 lat. ZUS upomniał się nagle o zaległe składki. Nigdy nie zostałem powiadomiony że z czymś zalegam. 50 tysięcy zł. Nie do zapłacenia, muszę zamknąć... To wymierający zawód.
...............
Jak ktoś kuma umorzenia w zusie itp i ma jakiś pomysł to na priv poproszę